Koreańskie samochody od kilku lat spełniają te oczekiwania europejskich klientów, które nie są już zaspokajane przez coraz szerszą grupę staro kontynentalnych producentów zorientowanych ku azjatyckim rynkom. Lukę tą doskonale wykorzystuje Hyundai, prezentując nam coraz to ciekawsze propozycje motoryzacyjne w przystępnej cenie. Jedną z takich ofert jest Hyundai Tucson w wersji N-line. Zapraszam.

Wygląd zewnętrzny

Jaki Tucson jest, każdy widzi- takim zgrabnym frazesem można by streścić wygląd, twierdząc, że N-ka niczym nie różni się od zwykłego Tucsona. Nic bardziej mylnego wersja N-line posiada bowiem kilka delikatnych akcentów, które diametralnie zmieniają jej wygląd, czyniąc go wyrazistym, mocnym oraz agresywnym.
Przednia część pojazdu z ostrą linią świateł, mocarną maską, pionowo narysowanymi wlotami powietrza umieszczonymi w dolnej części zderzaka, czynią Tucsona dynamicznym oraz zdecydowanym. Dzieło wieńczy czarna, błyszcząca kratownica zderzaka o strukturze siatki o grubej gradacji otoczona błyszczącymi wstawkami o tożsamym kolorze. Jest to delikatna zmiana w stosunku do seryjnego Tucsona, która pozwala wzbudzić sportową naturę każdego kierowcy.
Linia boczna N-ki nie odbiega znacząca od serii. Szczegółami, które rzucają się w oczy, są emblematy serii N umieszczone na błotnikach, przepiękne czarne 19-calowe aluminiowe felgi nadające Hyundaiowi sznytu, czarna lotka klapy bagażnika oraz lusterka nadające Hyundaiowi rasowego wyglądu.
Tylna część pojazdu jest swoistym pragmatycznym hamulcem, który mówi: Tucson, choć N-Line to nadal praktyczny i użyteczny samochód.

Wnętrze

Czerwona nić, alcantara oraz skórzana tapicerka, to elementy bez, których wielu auto maniaków nie wyobraża sobie wnętrza samochodu. Co ciekawe wszystkie wskazane powyżej znajdują się w kabinie testowanego samochodu, przy czym zaznaczyć należy, że to nie jedyne sportowe akcenty przedziału pasażerskiego. Należą do nich także, aluminiowe nakładki na pedały oraz podnóżek, czarna podsufitka czy chociażby wykończenie elementów tapicerskich czerwoną nicią. Dość jednak detali, przejdźmy do konkretów.
Zajęcie pozycji za kierownicą nie stanowi problemu nawet osobą o wzroście przekraczającym 185 cm wzrostu. Zakres regulacji kolumny kierowniczej jest wystarczający i pozwala na jej optymalne ustawienie. Fotele przednie nieco różnią się od standardowych i zapewniają lepsze trzymanie boczne, przy czym wskazać należy, że nie są fotelami sportowymi, a co za tym idzie, nie męczą kręgosłupa kierowcy nawet po długiej trasie. Podłokietnik jest właściwie ukształtowany i zlokalizowany, posiada wystarczający zakres regulacji, a jego skrajne położenie nie powoduje ograniczenia funkcjonalności konsoli centralnej. Wieniec kierownicy jest właściwie wyprofilowany i zapewnia komfortowe ułożenie dłoni bez względu na ich rozmiar. Jedynym zastrzeżeniem, jakie posiadam, jest lokalizacja przycisków służących do zmiany utworu oraz regulacji poziomu głośności — są one bardzo blisko siebie, przez co ich intuicyjna, machinalna obsługa nie jest możliwa- podczas trwania testu często musiałem spoglądać na przyciski, aby użyć właściwego. Poza tym nieudogodnieniem we wnętrzu panuje ergonomia oraz harmonia, która pozwala się błyskawicznie odnaleźć.

Tylna kanapa nie stanowi jednej linii z przednimi fotelami. Pomimo to nawet wysokie osoby nie będą miały trudności z zajęciem wygodnej pozycji do podróżowania.
Testowany egzemplarz wyposażony był w panoramiczne okno dachowe, które uatrakcyjnia wnętrze oraz czyni je jaśniejszym, bardziej przystępnym do korzystania.

Kwestie mechaniczne

Pod maską testowanego egzemplarza znajdziemy czterocylindrową turbo doładowaną jednostkę o pojemności 1.6 legitymującą się mocą 177 koni mechanicznych oraz momentem obrotowym na poziomie 265 Nm sprzężony z siedmiostopniową przekładnią automatyczną DCT. Zespół napędowy zapewnia wystarczającą moc i akceptowalne osiągi. Przekładnia jest właściwie zestopniowana i zapewnia odpowiednią dynamikę w ruchu miejskim, czego niestety nie można powiedzieć o ruchu autostradowym. Podczas trwania testu przekładnia ujawniła jedną znacząco irytującą cechę. Podczas jazdy z prędkością między 40- 50 km/h na drugim biegu po zdjęciu nogi z gazu lub utrzymywaniu jej w stałym położeniu dochodzi do przedwczesnej, niekontrolowanej zmiany przełożenia, która powoduje zdławienie silnika i mocne szarpnięcie- być może jest to cecha testowanego egzemplarza.
Podczas spokojnej płynnej jazdy drogą krajową silnik zaspokoi swoje zapotrzebowanie na paliwo skromnymi 9 litrami benzyny, jeśli zaś wybierzemy się na autostradę i postanowimy poruszać się z prędkościami rzędu 130-140 km/h to spalanie wzrośnie do 12 litrów na setkę- jest to zasługa ogromnych kół, które wymuszają ogromne opory. W mojej ocenie warto zdecydować się na mniejsze koła, oszczędzimy na paliwie oraz przedłużymy żywotność przegubów napędowych.

Podsumowanie

Hyundai Tucson N-line to świetna propozycja dla osób, które chcą stać się właścicielami nietuzinkowego samochodu w przystępnej cenie. Jeśli posiadasz, choć odrobinę zacięcia sportowego, ale jesteś ojcem rodziny 2+2 nie czekaj, za około 130 tysięcy złotych możesz stać się właścicielem auta inspirowanego Nurburgringiem.

Niestety poza inspiracja i drobnymi kosmetycznymi akcentami Tucson z autem sportowym nie ma wiele wspólnego.